niedziela

22. Justin |Chloe

Spotkałam się z Nathanem na przystanku niedaleko klubu. Chłopak szczerzył się patrząc na mnie, a ja nie rozumiałam jak można być cały czas uśmiechniętym? Objął mnie i podniósł po czym okręcił się dookoła swojej osi. Zaśmiałam się kiedy mnie odstawił.
-Jesteś idiotą, wiesz?-Spojrzałam na niego odgarniając włosy z twarzy.
-Wiem.-Powiedział, a potem chwycił mnie za dłoń i pociągnął w stronę neonowych świateł na budynku.-Nie ma stania! Idziemy tańczyć!-Zawołał, a ja rozbawiona pokręciłam głową.
-Wiesz, zaczynam się o ciebie martwić. Na pewno nie masz gorączki?-Spytałam, a on zabrał moją dłoń z czoła.
-Nje mam, okaay?-Wydął wargę, a ja nie mogłam się nie zgodzić. 
Weszliśmy do środka, od razu zrobiło mi się gorąco, a szatyn zaprowadził mnie do baru. Napiliśmy się i przesiedzieliśmy kilka piosenek, aż przyszła Scarlett.
Koło drugiej dostałam wiadomość od Justina, chciał się spotkać. Teraz. Z jednej strony uważałam go za popieprzonego, a z drugiej strony to było szalone i podobało mi się. Powiedziałam o tym Nathanowi i wyszłam. Tak jak mówił przed klubem stał jego samochód, wsiadłam do niego i przywitałam się z Justinem.
-Możemy u mnie pogadać?-Spytał patrząc na mnie.
-A nie możemy tutaj?-Odpowiedziałam pytaniem na pytanie. Nie chciałam do niego jechać, pewnie znów zrobiłabym coś głupiego.
-Jak wolisz.-Westchnął. Chwycił moją dłoń spuszczając głowę.-Nie chcę być tylko partnerem do tańca, chcę być kimś więcej, nawet kimś więcej niż przyjacielem.-Powiedział tak, że ledwo go słyszałam.
-Przykro mi, ale... em... nie? Przepraszam, jeśli myślałeś, że przez to, że cię pocałowałam chcę czegoś więcej. Tak, jestem suką, ale nie będę ci robić nadziei, nie ważne, jak miły, kochany czy uroczy będziesz to i tak nie ma przyszłości.
-Warto spróbować..-Westchnął przygryzając wargę.
-Nie warto, tylko później będzie bardziej bolało.
-Nie, uch.. śpieszę się, przepraszam. Mogę dać Ci czas, jeśli tego chcesz.
-Nie potrzebuję czasu, nie to nie Justin. Nic ani nikt tego nie zmieni.
-Wolisz Nialla, prawda?-Spytał stanowczo po chwili.
-Co?! Nie! Niall to dupek, uch.. jesteś okropny. Cześć.-Otworzyłam drzwi i wysiadłam. Próbował mnie powstrzymać, ale dotarłam z powrotem do klubu.
-Myślałem, że już nie wrócisz.-Przywitał mnie przyjaciel.
-Dzięki, wiesz?-Usiadłam obok niego.-Gdzie Scarlett?
-Z Liamem w łazience.-Wyszczerzył się.
-Co? Ty chyba mówisz o innej Scarlett.-Spojrzałam na niego jak na idiotę, a ten zaczął się śmiać.
-No dobra, tańczy... z Liamem.-Podsunął mi drinka, napiłam się.
-W to już mogę uwierzyć.-Uśmiechnęłam się.
Kiedy do stolika wróciła przyjaciółka, postanowiliśmy już się zbierać. Dochodziła trzecia, a szatyn jęczał, że jutro musi iść do pracy i musi się wyspać.

*~*

Kiedy się obudziłam, było po czternastej. Z moją głową nie było najgorzej. Leżałam zakopana w pościeli i ani nie myślałam żeby z niego wyjść. Dopiero telefon zmusił mnie do wrócenia do rzeczywistości. 
-Hejka naklejka!-Usłyszałam radosny głos Davida.-Idę z Maxem do Świata Gier, nie chcesz się też przejść? Wiesz namawiał mnie już długo, a dopiero dziś udało mi się dostać wolne. Poza tym to jest Świat Gier, kurwa, tam będzie idealnie. Powiedz mi, dlaczego nie mogę tam mieszkać? Byłbym idealnym testerem. Nienawidzę mojej dotychczasowej roboty, nawet nie wiesz jak bardzo jest wkurwiająca. Zazdroszczę ci, że ...
-Och, zamknij się.-Mruknęłam, przerywając mu w połowie zdania.-Chyba jesteś strasznie podekscytowany, bo gadasz jak katarynka. Uch, przejdę się tam z wami, jeśli będziecie szli tam za około pół godziny, muszę się ogarnąć.
-Okay, będziemy przed trzecią i nie gadam jak katarynka Chloe.-Na pewno teraz przekręcił oczami, za dobrze go znam.
-Sranie w banie, och, jesteś taki przewidywalny. Sorry not sorry. 
-No wiesz... dzięki. Do zobaczenia baee!
-Cześć.-Rozłączyłam się i jęknęłam niezadowolona. Po kilku minutach bezsensownego leżenia wydostałam się łóżka. Związałam włosy w kok i poszłam do łazienki. Pachniałam alkoholem, zdecydowanie. Wzięłam szybki prysznic, wytarłam się i owinięta ręcznikiem zrobiłam makijaż. Po czym rozwiązałam włosy i zrobiłam luźnego warkocza. Gotowa wróciłam do sypialni. Wyjęłam z szafy ubrania i założyłam je na siebie. Zmieniłam obudowę telefonu i założyłam zegarek. Po chwili mój brzuch dał o sobie znać. Zeszłam więc na dół i zjadłam płatki z mlekiem. Nie mając już wiele czasu ubrałam buty i czekałam na chłopaków.


---
Tak wiem, jestem okropna. Za długo zwlekałam z napisaniem rozdziału i nie jest wystarczająco dobry, żeby wynagrodzić wam fakt takiej przerwy. Oczywiście tylko winny się tłumaczy, a ja jestem winna i sądzę, że zasługujecie na wyjaśnienia. Kompletnie mi się nie chciało pisać, myślałam sobie Ok, zrobię to w weekend, nie minęło jeszcze tak dużo czasu. a potem była szkoła. Tak, przez ten miesiąc bardzo się starałam zrobiłam dwa referaty, które na dobrą sprawę miałam czas do 29. października, zgłosiłam się do odpowiedzi z niemieckiego by 'mieć to już z głowy'. Teraz muszę tylko nauczyć się na religię i zrobić referat z historii i można powiedzieć, że będę miała wolne, chociaż, och, powinnam iść do odpowiedzi z biologi i historii. Wtedy będę miała 'wolne'. Nie przedłużając złapała mnie też choroba, przez którą totalnie nie miałam siły na racjonalne myślenie i złożenie zdań w całość. Główną przyczyną było oczywiście moje lenistwo.. No niestety, zaniedbałam się po choróbsku. Teraz postaram się wrócić do formy i dodawać wszystko szybciej. Mam nadzieję, że mimo, iż ja średnio jestem zadowolona to wam się rozdział spodoba i pozdrawiam. Buziaki <3 
Tak bardzo nie miałam pomysłu na tytuł...
P.S. Strona jak miała być dodana tak i jest. :)

4 komentarze:

  1. Bardzo fajny rozdział, wbrew pozorom! Jak najszybciej dodaj następny!! :D Powodzenia! ;)
    P.S. Hah, pierwsza! ;)
    Kola ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Swietny :) Dalej :)

    OdpowiedzUsuń