niedziela

10. Naleśniki z truskawkami |Chloe

Znów obudziłam się z wielkim bólem głowy. Mam zacząć się przyzwyczajać? Zakopałam się w pościeli i zamknęłam oczy. Dlaczego to nie działa jak kiedyś? Ja nie widzę ich oni nie widzą mnie? No tak, to zawsze było udawane. W zasięgu wzroku znalazła się mała różowa tabletka, która w tym momencie była dla mnie najważniejsza. Sięgnęłam po nią i od razu połknęłam, w mojej ręce znalazła się szklanka z wodą, którą szybko opróżniłam.
-Wiedziałem, że tak to będzie wyglądać.-Odłożyłam naczynie i odwróciłam się.-Cześć.-Brązowooki uśmiechnął się, a jego usta odbiły się na moim czole.
-Cześć.-Zająknęłam się i podniosłam. Moje nogi opadły na ziemię i wstałam. Chłopak był za mną.-Odwiedziesz mnie?-Ziewnęłam.
-Nie wolałabyś spędzić dnia ze mną?-Zamruczał mi do ucha obejmując w pasie.
-Jeśli masz się tak zachowywać to podziękuję.-Zdjęłam jego rękę z siebie i spojrzałam na niego.
-Nie będę taki jeśli nie chcesz. W łazience masz ubrania, pamiętaj, są to drzwi na przeciwko. Potem przyjdź na górę na śniadanie.-Zniknął za drzwiami. Wyszłam za nim i zakluczyłam się w drugim pomieszczeniu. Puściłam wodę i rozebrałam się, a po chwili weszłam pod prysznic. Zimna woda otrzeźwiała moje myśli i polepszała samopoczucie. Po chwili wyszłam z kabiny. Związałam włosy i osuszyłam ciało. Na nogi wciągnęłam krótkie spodenki, założyłam bladoróżowy, futrzany sweter i podwinęłam jego rękawy. Na nogi wsunęłam białe skarpetki i wyszłam z łazienki. Weszłam na górę, ciągle kusił mnie zapach naleśników, wskakiwałam co drugi stopień.-Szybko się wyrobiłaś.
-Zdążyłeś zrobić ciasto i usmażyć naleśniki, bardzo szybko.-Zakpiłam.-Ale dziękuję za komplement.-Uśmiechnęłam się lekko i oparłam o futrynę.
-Jaki?-Spojrzał na mnie zdziwiony.
-Że toaleta nie zajmuje mi dużo czasu.-Zachichotałam.-To wyróżnienie wśród dziewczyn.-Mój uśmiech z każdym momentem spędzonym z Justinem stawał się coraz większy.
-Wiesz... nic dziwnego, jesteś wyjątkowa.-Moich oczom ukazały się białe zęby chłopaka.
-Tak, bo inna dziewczyna nie weszłaby do pierwszego, lepszego samochodu i nie zgodziłaby się za darmo być przynętą do morderstwa.-Przekręciłam młynka oczami.-A to co powiedziałam jest zupełnie normalne.-Z jego ust wydobył się śmiech, a po chwili dołączyłam do niego. Przyciągnął mnie do siebie trzymając w pasie. Mimo świetnej atmosfery powtórzyłam czyn z przed kilkunastu minut i strzepnęłam jego rękę odsuwając się o krok. Spojrzał na mnie rozbawiony.
-Gościnność gościnnością, ale możesz mi pomóc.-Wyszczerzył się.
-Jaki dżentelmen.-Zakpiłam.-Więc jak mogę ci pomóc?
-Pokroić truskawki. Mam nadzieję, że to nie jest zbyt ciężkie dla tych delikatnych rączek.
-Takie delikatne, a nie raz były poobijane. Chyba dadzą radę.-Spojrzałam na miskę z owocami, która stała obok deski. Chwyciłam nóż w dłoń i zacięłam ciąć je na czwórki. Po dłuższym czasie moje palce zrobiły się czerwone, spojrzałam na białą koszulkę Biebera, swoje myśli zamieniłam w czyn i przytuliłam go od tyłu, wcierając dłonie w materiał.-Dziękuję, że mnie stamtąd zabrałeś.
-Na prawdę?-Odwrócił się w moją stronę.
-Nie, to było tylko pretekstem do mini zemsty za to. Wolałam tam zostać.-Zaśmiałam się.-A i ja nie dziękuję, nie przepraszam i nie proszę.-Wróciłam do noża i truskawek. Kątem oka patrzyłam na Justina.
-Chloe.-Westchnął przecierając swoją koszulkę. Zachichotałam cicho i spojrzałam na niego.
-O co chodzi?-Spytałam głupio.
-O moją koszulkę.-Oparł się o blat i zaczął stukać palcami.-Dlaczego?
-Zemsta.-Wyszczerzyłam się.-Skończyłam.-Odłożyłam wszystko. Chłopak westchnął kręcąc głową i objął mnie przyciągając do siebie. Oparłam dłonie o jego bluzkę, śmiejąc się patrzyłam mu w oczy. Jego twarz zbliżała się do mojej, stanowczo odsunęłam go od siebie.-Nie śpiesz się tak casanovo.
-Myślałaś, że chciałem cię pocałować?-Spojrzał na mnie kpiąco.
-Nie, no coś ty, ty tylko chciałeś mi chuchnąć i pochwalić, że cię stać na gumę do żucia czy pastę do zębów.-Przekręciłam oczami, jakby to było oczywiste.
-Droczysz się ze mną.-Uniósł brew.
-Spostrzegawczość szachisty.-Podeszłam do zlewu i odkręciłam kurek.
-Najpierw chcę się z tobą zaprzyjaźnić, później pomyślę nad czymś więcej.
-Och, dziękuję, że mnie w tym uświadomiłeś, a na coś więcej nie licz.-Namydlone dłonie wsunęłam pod wodę i starannie umyłam.
-Dlaczego?-To pytanie przywołało wspomnienia. Zamknęłam oczy żeby się nie rozpłakać. Jesteś silna Chole. Jedno pytanie nie zmieni cię w szesnastolatkę. Westchnęłam wycierając ręce.
-Jak będę chciała to ci powiem, ale uważam, że prędzej umrę niż ktoś się dowie. Spóźniłeś się, grupa osób, którym bezgranicznie ufam już się zamknęła.
-Dobrze.-Chwycił talerz z naleśnikami i miskę z truskawkami. Odwróciłam się zdziwiona, pierwsza osoba nie naciskała, nie prosiła o opowiedzenie wszystkiego. Patrzyłam na plecy szatyna, odłożył wszystko na stół i spojrzał w moją stronę. Uśmiechnął się, a ja odwzajemniłam gest unosząc kąciki ust ku górze. Podeszłam do stołu i zajęłam miejsce na przeciwko Justina.
-Jedno mnie ciekawi...-Zaczęłam. Spojrzał na mnie i kiwnął głową.-Dlaczego zatrzymałeś się przy mnie i czemu ty i Niall się nie lubicie.
-To dwie rzeczy.-Nałożył na mój talerz naleśnika.
-Możliwe.-Wzruszyłam ramionami.-Odpowiesz mi?
-Okay. Zatrzymałem się, bo widziałem całą sytuację, a nie lubimy się przez przeszłość.
-Och, dobrze. Czyli go znasz?-Wpakowałam kolejny kawałek do buzi.
-Niestety.-Westchnął.
-Dlaczego?-Zmarszczyłam czoło.
-Przez przeszłość.
-Tego mogłam się domyśleć.-Przekręciłam młynka oczami.-Ale nie będę cię wypytywała, będę fair wobec ciebie, chociaż ciekawość mnie zżera.-Spojrzałam na niego, delikatnie się uśmiechnął.

~*~

Po całym dniu spędzonym z Justinem byłam zmęczona. Koła samochodu zwolniły i zatrzymały się dwa domy przed moim.
-Nie chcę być nie miła, ale kawałek dalej.-Uniosłam kąciki ust.
-Przepraszam, ale spójrz kto tam stoi.-Pokręcił głową. Spojrzałam przez okno i przeklęłam pod nosem.
-Jeszcze tej pokraki mi brakowało przed domem.-Mruknęłam.-No cóż, do zobaczenia.-Moje wargi odbiły się na policzku szatyna i opuściłam pojazd.
-Cześć.-Uśmiechnął się i odjechał. Westchnęłam i spojrzałam na blondyna, jego pięści były zaciśnięte, a oczy przekazywały tylko gniew. Powoli podeszłam do furtki.
-Witam drogą Chole.

Bum! Mała zapowiedź kolejnego rozdziału. PRZEPRASZAM za opóźnienia, ale przed 3 tygodniową przerwą miałam zapierdziel w szkole. Cudem wbiłam 3,0 z kartkówki z anglika, więc wielkie propsy dla Marty i Bartka (?) za łatwe słówka. Pewnie tego nie czytają, ale dziękuję im.
Na następny rozdział  mam pomysł, więc gitez. Będzie tam więcej Nialla. Teraz ta 3-tyg przerwa, więc mam czas. Dobranoc misie :*

15 komentarzy:

  1. omomomomo boszzzki !!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział!
    Widzę, że mały romansik z Justinem :D
    Uhuhuhuu nie mogę się już doczekać tej rozmowy z blondynem^^

    OdpowiedzUsuń
  3. N a s t ę p n y ! ! ! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Bosz, ja chce wiedzieć co dalej! xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialne <3 Next.
    ~D.

    OdpowiedzUsuń
  6. W opisie Justina jest napisane, że traktuje kobiety rzeczowo. Dlaczego nie jest taki wobec Chloe? C;
    Świetny rozdział, dziewczyna ma dobrą gadkę i jest sarkastyczna :3 Jak ja, hehe :3
    Czekam na nexta, obie świetnie piszecie <3 Kc.

    Diana ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Część wątku, który zdradził by część mojego pomysłu. Dowiecie się później o co chodzi. Może nawet nie długo... a może nie... :*

      Usuń
  7. Boski rozdział ^^ Kocham jak piszesz.Zapraszam do siebie:http://niktnigdyniedostaniemegoserca.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział bardzo bardzo fajny ogólnie to kocham Jelenę i te sceny z Chloe i Justinem są świetne :) zapraszam do sb http://the-madness-of-one-direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też kocham Jelene *.* W sumie jak dla mnie Jelena, Delena i Nelena (?) są zajebiste. Trzech chłopaków, a jedna Selena xD

      Usuń