niedziela

9.To ty dajesz komu popadnie, nie ja.|Scarlett

Scarlett

Babcia zostawiła nas samych. Liam głupio się uśmiechał.
- Po co tu przylazłeś?!- warknęłam zdenerwowana. Przecież uważałam i nie mówiłam nikomu gdzie mieszkam. Nagle jakiś baran, musiał wszystko popsuć! Na dodatek babcia wpuściła go do mieszkania.
Wpatrywałam się w niego wściekłym wzrokiem. Co on sobie wyobrażał? Liam zrobił kilka kroków w moją stronę i tym samym stanął kilka centymetrów ode mnie. Jego brązowe oczy wpatrywały się moje. Włożył rękę do kieszeni i coś z niej wyciągnął. Ten jego cwaniacki uśmiech był na jego ustach. Brunet uniósł rękę i zbliżył ją do mojego dekoltu. Pomiędzy dwoma palcami trzymał pieniądze. Chciał mi je wsunąć pod sukienkę, ale zatrzymałam jego dłoń i zabrałam pieniądze.
- Chyba jesteś już do tego przyzwyczajona, że faceci wsuwają ci kasę w stanik. Chciałem ci tylko zrobić przyjemność.
- Zamknij się i stąd wyjdź!
- Jak sobie życzysz, pyskata blondyneczko.- chłopak obrócił się i skręcił nie w tą stronę w którą miał. jęknęłam i pobiegłam za nim. Nie chciałam, żeby łaził po moim mieszkaniu jakiś psychol. Jeszcze powiedziałby coś niepotrzebnie mojej babci. Chłopak zajrzał do łazienki, ale chyba nie tam chciał iść, bo zamknął z powrotem drzwi. Otwarł drzwi do mojego pokoju i tam już wszedł.
- Co ty wyprawiasz?- byłam strasznie zła, ale jestem sama sobie winna. Gdybym wzięła od razu tą kasę, nie byłoby teraz tej chorej szopki. Weszłam za nim do pokoju. Chłopak rozejrzał się, a następnie usiadł na moim łóżku.
- Skoro przyniosłem ci te pieniądze i cię nie oszukałem, to chyba należy mi się jakieś podziękowanie.- zmarszczyłam czoło i słuchałam dalej, żeby usłyszeć do czego dąży.- Pewnie ten koleś płaci ci za tego typu usługi.- zaczął się śmiać. Moje oczy otwarły się szerzej. Spojrzałam na niego z wielkim wstrętem.
- Jesteś chory! Wyjdź stąd!- krzyknęłam. Liam wstał z łóżka i do mnie podszedł. Uniósł do góry moją brodę.
- To ty dajesz komu popadnie, nie ja.- powiedział spokojnym i dość poważnym głosem. Zacisnęłam usta, żeby nie wybuchnąć. W moich oczach zdążyły się już zgromadzić łzy.
- Nie jestem dziwką, okej?- szepnęłam. Nie potrafiłam powiedzieć tego głośniej. Mimo, że nigdy w życiu nie zrobiłabym czegoś podobnego, czułam się jak taka osoba.
- Nie?- powiedział z nie ukrywaną kpiną.- Ja jednak jestem innego zdania.
- Nie obchodzi mnie twoje zdanie!- syknęłam.- Nie będę ci się z niczego tłumaczyć. Jesteś dla mnie nikim.
- Niedługo twój tok myślenia się zmieni. Obiecuje ci to.
- Czy możesz opuścić moje mieszkanie?
- Za niedługo sama będziesz chciała, żeby w nim przebywał. To również ci obiecuje.
- Mam gdzieś twoje obietnice. Wyjdź stąd.- powtórzyłam kolejny raz.
- Mam nadzieje, że masz wygodne łóżko.- powiedział wychodząc z pokoju. Babcia, która akurat wychyliła się z salonu, uśmiechnęła się do bruneta.
- Już wychodzisz?
- Niestety.- on również się uśmiechnął.- Niech się pani nie martwi, bo wkrótce się zobaczymy. Scarlett dzisiaj nie jest w nastroju na moje towarzystwo. Dobranoc!- chłopak obrócił się i wyszedł. Babcia spojrzała na mnie i przechyliła na bok głowę.
- Bardzo miły chłopak. Cieszę się, że jeszcze cię odwiedzi.- z uśmiechem na twarzy poszła do swojego pokoju.
- Nie byłabym tego taka pewna.- szepnęłam do siebie. Zanim wróciłam się do pokoju, zamknęłam drzwi na klucz. Gdy leżałam w łóżku dostałam esemesa. Fakt, że był od Liam'a, jakoś mnie nie zdziwił. Jego treść tylko mnie rozwścieczyła. Bezczelny gnojek!

Słodkich snów, kochanie.


Gdy się obudziłam nie myślałam już o wczorajszym dniu. Babci nie było w domu. Zostawiła mi karteczkę, że poszła do lekarza. Weszłam do salonu i otwarłam barek. Babcia zawsze trzymała tam jakiś alkohol na specjalne okazje. Wzięłam pierwsze lepsze wino, a później tylko weszłam do kuchni by je otworzyć. Gdy mój telefon zaczął dzwonić, niezbyt się tym przejęłam. To pewnie i tak nic ważnego. Z otwartym winem, wróciłam do pokoju.
Z powrotem weszłam do łóżka. Wzięłam spory łyk czerwonej cieczy. Nawet dobre, już myślałam, że babcia kupiła kolejne tanie wino. Chociaż raz się postarała. Przynajmniej wino nie zmarnuje się przy jakiejś bezsensownej rozmowie mojej babi z przyjaciółką. Sprawdziłam w telefonie kto do mnie dzwonił. Był to Paul. Jaka szkoda, że nie zdążyłam odebrać. Napisał też wiadomość, na którą już odpowiedziałam.

Wszystko w porządku?

Dlaczego miałoby nie być? Odpisałam mu, że wszystko w porządku i że nie potrzebnie się martwi. Gdy myślałam, że jego zmartwienie jest bezinteresowne, on wyjechał z kolejnym esemesem.

Więc się spotkajmy w tej kawiarni co ostatni.
Będę czekał. :)

Gdybym mogła sama podjąć decyzje byłoby prościej. Odłożyłam wino na półkę i zaczęłam się zbierać.
- Nie martw się wrócę do ciebie.- powiedziałam do butelki. Prychnęłam. Coraz gorzej z tobą, Scarlett. Mówisz do butelki, idiotko! Przebrałam się i poszłam do kawiarni w której czekał na mnie Paul.

~~~~*~~~~

Kolejny rozdział za nami. Mam nadzieje, że opowiadanie wam się podoba. :3 Co myślicie o zachowaniu Liam'a i Scarlett? :)
Kocham was, Nika. xx

CZYTASZ = KOMENTARZ

14 komentarzy:

  1. fajny rozdzial....lubie takie sms'ki
    <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Przed anglikiem (na dzwonu) patrzę co tu nowego i jej! Jest rozdział :3
    Szybko robiłam zrzuty ekranu, ale na logikę tam nie skomentuję, więc teraz trochę się wypiszę :3
    Ciekawi mnie jak dojdzie do tego, że jednak, jednak będą razem! I tak na pewno rozegrasz to PER-FECT :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Uuu, Liam, Liam Liam. Świetny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  4. Liam to totalny cham a Scarlett to twarda dziewczyna i nie da sobie w kasze dmuchać czekam nn :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Boski ! *-*
    +Liam trochę bardziej się postaraj

    OdpowiedzUsuń
  6. Jest boskie <3 Co ten Liam odpierdala?

    OdpowiedzUsuń