środa

25. Dziękuje za róże |Scarlett

Liam napełnił ponownie mój kieliszek czerwonym winem. Chłopak położył się obok mnie na plecach, ja zaś leżałam na brzuchu i wpatrywałam się w niego. Miał on piękne brązowe oczy, krótkie ciemne włosy, dobrze zbudowane ciało i posiadał jeden z najpiękniejszych uśmiechów, który w życiu widziałam. Nawet nie zauważyłam, że mi się przeglądał. Przygryzłam dolną wargę.
- Wiesz, że to nasza pierwsza i ostatnia randka?- spytałam. Na jego ustach znowu zagościł ciepły uśmiech.
- Czyli twierdzisz, że całe nasze przyszłe życie, będzie naszą jedną randką? Nie wiem, czy zdałaś sobie sprawę z tego, że właśnie mi się oświadczyłaś.- otwarłam szerzej usta. Nie mogę w to uwierzyć, że wymyślił coś takiego tylko po to by dowieść swojego.
- Jesteś okropny. - Inne dziewczyny raczej powiedziałyby: słodki.- zaśmialiśmy się. On zawsze potrafi znaleźć odpowiednie słowa, żeby jak zwykle mieć rację. Przysunęłam się do niego tak blisko, że połowa mojego ciała teraz była złączona z jego. Przejechałam po jego torsie palcem, a wargi przysunęłam do jego ust. Nasze oczy spotkały się ze sobą, a serca zabiły w jednakowym rytmie. Musnęłam jego usta, a następnie odsunęłam się odrobinę. Znowu zadziornie się uśmiechnął. Położył swoje dłonie na moich biodrach i przyciągnął mnie do siebie tak, że teraz siedziałam na nim okrakiem. Złączył nasze usta w namiętny i pełen pożądania pocałunek. Jego dłonie wślizgnęły się pod materiał mojej sukienki i delikatnie gładziły moje uda. Zachłannie domagałam się kolejnych pocałunków. Nie podejrzewałam, że ten dzień może się tak zakończyć. Liam składał teraz mokre pocałunki na mojej szyi, a ja odpinałam po kolei małe guziki jego koszuli. Mruknęłam z niezadowoleniem, gdy nagle przestał i zastygł w miejscu. Zdziwiona spojrzałam na niego pytająco, ale on zamiast wyjaśnić o co chodzi szybko ściągnął mnie z siebie i wyszedł z sypialni. Dopiero teraz usłyszałam jakiś kobiecy głos. Zmarszczyłam czoło siadając na łóżku. Co to ma wszystko znaczyć? Poprawiłam sukienkę i wyszłam z pokoju. Znowu czuje się jak idiotka. Gdy zeszłam na dół od razu zauważyłam blondynkę stojącą obok Liama. Kpiąco się uśmiechała spoglądając w moim kierunku. Włożyłam swoje buty, które stały obok drzwi.
- Scarlett...- nie czekając na jego wyjaśnienia wyszłam z domu. Boże co to w ogóle było? Jakaś dziewczyna wchodzi bez pukania do jego domu i w dodatku widać, że bardzo dobrze się znają. Jak najszybciej chciałam stąd odejść. Zadzwoniłam po taksówkę i na chwilę przystanęłam, żeby zebrać myśli i poczekać na transport. To miał być naprawdę fajny dzień, ale jak zawsze wszystko musiało się popsuć. Miałam naprawdę ogromnego pecha, jeśli w grę wchodziło szczęście. Przynajmniej teraz będę wiedziała, że jemu nie warto ufać. Ciekawe czy ma jeszcze coś do ukrycia. Jestem strasznie zła na siebie. Moja naiwność jest żałosna. Nie zaufam już nikomu zanim go lepiej poznam.

Obudziłam się z bólem głowy. Te wszystkie wydarzenia z poprzedniego dnia były moim nocnym koszmarem. Cały czas o tym myślałam. Westchnęłam widząc zaciekawione spojrzenie babci.
- Co?
- Nie, nic.- pokręciła głową i spojrzała na Charliego, jednego z moich kotów.- Tak się tylko zastanawiam.- wiedziałam, że coś będzie chciała wiedzieć.- Zastanawiam się, dlaczego moja wnuczka ma spuchnięte oczy od płaczu. Czy coś...
- Wszystko w porządku.- wstałam z miejsca i podeszłam do szafki. Wyciągnęłam z niej kocie jedzenie i nakarmiłam Boba oraz Charliego.- Tylko gdyby przyszedł tu Liam powiedz mu, że jest pieprzonym kłamać, a tacy nie mają tu wstępu.
- Scarlett!- pomachałam jej i wyszłam z kuchni.
- Idę na zakupy!
Gdy wyszłam z domu głośno odetchnęłam. Chwila samotności będzie moją kolejną torturą. Znowu zacznę myśleć o tym idiocie. Boże jak ja go nie cierpię. Niespodziewanie jakaś kobieta na mnie wpadła. Zdezorientowana spojrzałam na nią. Miała ona długie proste kasztanowe włosy, które były naprawdę ładne. Przepraszająco na mnie spojrzała.
- Naprawdę przepraszam. Zagapiłam się.- uśmiechnęłam się do niej.
- Nic się nie stało.- ruszyłam przed siebie. Był naprawdę ładny dzień, ale nie miałam ochoty na to, żeby spotkać się ze znajomymi. Znowu zaniedbywałam Nathana i Chloe.
Gdy wybierałam w sklepie produkty, które wypisane miałam na kartce podszedł do mnie jakiś chłopak.
- Cześć. Mogę prosić cię o pomoc?- widząc jego olśniewający uśmiech nie potrafiłam odmówić.
- Jasne. O co chodzi?- podszedł do stoiska z kwiatami. Były tam tylko tulipany i róże. Czego można było się spodziewać w supermarkecie? Podeszłam za nim do stoiska.
- Obiecałem mamie, że jak spotkam jakąś dziewczynę, która wyda mi się wyjątkowa to mam jej kupić kwiaty. Dlatego chciałbym żebyś sobie jakieś wybrała. Może to nie kwiaciarnia, ale muszę dotrzymać obietnice.- zaśmiałam się słysząc jego słowa.
- Jasne, jasne. Pozdrów mamę.- obróciłam się i poszłam dalej robić zakupy. Nie spodziewałam się, że kiedykolwiek ktoś będzie starał się mnie tak poderwać, ale to nawet miłe. Przynajmniej dzięki niemu się teraz uśmiecham.
Zapłaciłam za zakupy, po czym wyszłam ze sklepu. Nie spodziewałam się, że chłopak od kwiatów będzie na mnie czekał przy wyjściu. Trzymał w dłoni herbacianą róże. Widząc mnie szybko do mnie podszedł.
- Proszę.- podał mi kwiat, który przyjęłam, chociaż nie rozumiem dlaczego.
- Dziękuje, ale nie wierzę w tą bajkę.- brunet wyciągnął telefon i wybrał czyjś numer, po czym dał na głośno mówiący. - Cześć mamo. Spotkałem niezwykłą dziewczynę i dałem jej tego kwiatka, tak jak prosiłaś. Jesteś dumna?
- O czym ty mówisz, Lou?- słysząc jej zdziwiony głos chciało mi się jeszcze bardziej śmiać.
- Pamiętasz jak obiecałem ci...
- Pamiętam jak obiecałeś przestać wkręcać te biedne dziewczyny. Louis przestań się wygłupiać!
- To mam jej zabrać tego kwiatka?- zachichotałam.
- Louis, jestem w pracy. Nie mam czasu.- kobieta się rozłączyła.
- To ile dziewczyn poderwałeś na ten tekst?
- Ten dziś wymyśliłem, więc jesteś pierwsza.
- Co za zaszczyt!
- Louis.- wyciągnął do mnie rękę.
- Scarlett.
- Dostanę przynajmniej twój numer?- podałam mu ciąg cyfr.- Masz chłopaka?
- Nie.- nawet nie zastanowiłam  się nad odpowiedzią. W końcu nie mam chłopaka, a Liam sobie coś ubzdurał. Nawet nie wiem dlaczego w ogóle się tym przejmuje.- Muszę już iść. Dziękuje za róże.- uśmiechnęłam się. Całą drogę powrotną uśmiechałam się pod nosem. Jednak ten dzień wcale nie był taki zły. Poznałam bardzo ciekawego i otwartego chłopaka. W dodatku był bardzo przystojny.



~~*~~

Rozdział bardzo mi się podoba. :D Jak zwykle zniszczyłam chemię pomiędzy bohaterami. Chyba w każdym opowiadaniu tak robię, ale nie ważne. xd Jestem z siebie dumna, że udało mi się wygrać z komputerem i dodałam rozdział, ale za to nie dodałam żadnych zdjęci. :/
Możecie tez zadawać pytania do bohaterów zakładce. :) Czekamy na pytania. :3

Zapraszam:
http://escape-fan-fiction.blogspot.com
http://ask.fm/opowiadanianiki

Nika xx

7 komentarzy:

  1. Pojawił się Louis i wydaje się bardzo fajną postacią, ach ten jego teks na podryw xdd Bardzo fajny i pozytywny rozdział. pozdrawiam i czekam nn.
    Zapraszam do mła:
    http://the-madness-of-one-direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jest genialny, ale Liam musi jakoś kiedyś być ze Scarlett, oni do sb idealnie pasują! ;) Jak najszybciej dodaj następny! Powodzenia! :D
    Kola ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. hahaha xd
    Louuuu ♥
    zniszczyłaś chemie ;c
    Świetny! :3
    Zapraszam ;3
    http://still-the-one-ff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń